FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy :: Galerie :: Rejestracja :: Profil :: Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości :: Zaloguj
Bornholm 2008r.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum harcerskie Strona Główna -> Ogłoszenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wilkolak




Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z podróży...

PostWysłany: Czw 23:03, 14 Sie 2008    Temat postu: Bornholm 2008r.

Tak jak to się mówiło dochodzi do skutku wyprawa rowerowa na Bornholm. Ponieważ nie było chętnych jadę tylko z drużynowym i Martyną. Wyruszamy w poniedziałek 18.08. o 5:00 do Warszawy, potem Gdyni. Z Gdyni jedziemy rowerami do Wejherowa a jak da radę to może aż do Kołobrzegu. Z Kołobrzegu już prom...Przywieziemy film i dużo zdjęć...
Życzcie nam szerokiej drogi!
Pozdrawiam w imieniu ekipy WARIACIZWAS TEAM! Twisted Evil
P. S. Wracamy 26.08.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wilkolak dnia Sob 14:23, 16 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika




Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha mamy.

PostWysłany: Sob 10:42, 30 Sie 2008    Temat postu:

hm, i jak wrażenia?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wilkolak




Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z podróży...

PostWysłany: Czw 21:55, 04 Wrz 2008    Temat postu:

Wrażnie świetne! Taka podróż to jest coś! Teraz stękam nad relacją. Trochę cierpliwości i sobie poczytasz.Wink

Najprawdopodobniej będzie po weekendzie bo już mam dużo nauki a jeszcze biegi ogólnopolskie w niedzielę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fenek




Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łuków

PostWysłany: Pią 20:31, 05 Wrz 2008    Temat postu:

Fajnie, fajnie było, ale krótko ;( Czekam na relacjęVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BBMB




Dołączył: 26 Sie 2007
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z pakerni :D

PostWysłany: Sob 12:15, 06 Wrz 2008    Temat postu:

ja rowniez Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika




Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha mamy.

PostWysłany: Sob 19:04, 06 Wrz 2008    Temat postu:

ja tym bardziej.xP

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BBMB




Dołączył: 26 Sie 2007
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z pakerni :D

PostWysłany: Nie 10:55, 07 Wrz 2008    Temat postu:

i ja Very HappyVery HappyVery HappyVery HappyVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika




Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha mamy.

PostWysłany: Czw 22:30, 11 Wrz 2008    Temat postu:

widzę, że Pan Rafał się wysilił. gratuluję.xP mhm, to kiedy znajdziesz ten czas?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wilkolak




Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z podróży...

PostWysłany: Pią 16:39, 12 Wrz 2008    Temat postu:

Witajcie, poniżej macie do poczytania relację z wyjazdu rowerowego Bornholm 2008. Relacja pisana z mojego punktu widzenia. Przekolorowana, trochę oszukana...jak to ja.

Więc jedziemy- OSTRO!

W dniach 18-25 sierpień uczestniczyłem w zorganizowanej przez siebie wycieczce rowerowej na Bornholm. W wycieczce brały udział jeszcze dwie osoby: moja kuzynka i mój wujek(z racji mojej niepełnoletności). Wyjazd rozpoczęliśmy wcześnie rano 18 sierpnia ponieważ już o 4:00. Na początku wszystko szło świetnie, w wagonie byliśmy tylko my i nasze trzy rumaki:

[link widoczny dla zalogowanych]

W takim luksusie dojechaliśmy do Warszawy. W stolicy przesiedliśmy się do pociągu „Słonecznego”. Pociąg jest tani (za 25 zł jedziemy z Warszawy do Gdyni!)i nie jest już tak komfortowo:
6 godz. w takich warunkach męczyliśmy się my oraz kilku innych rowerzystów. Jeden starszy Pan któremu mija 31 rok w siodełku(respect!) oraz rodzinka na całkiem niezłych rowerkach(małżeństwo i niezbyt atrakcyjna córka). (Kto policzy rowery na zdjęciu?)

[link widoczny dla zalogowanych]

Swojego rumaka wyposażyłem w starą, używaną przerzutkę XT chyba z 199któregoś roku, która całkowicie się rozleciała, mostek zaczerpnięty z szosówki- dzięki temu pozycja była agresywniejsza i siodełko w stylu „deska”. Sakwy Crosso Dry oraz namiot już zaształowane, brakuje jeszcze plecaka robiącego za wór transportowy. W Gdyni mój rower prezentował się tak:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ponieważ mieliśmy kilka godzin wolnego(transport do Kołobrzegu wieczorem) poszliśmy na lody oraz zrobić kilka koniecznych zakupów. Z Onkelem nie zgraliśmy się i musiałem kupić kuchenkę gazową oraz 7 kartuszy gazowych, w systemie Primus. Po wyprawie zostało 6 z nich...(Kuchenkę będzie widać dalej podczas gotowania wody na śniadanie.)
Wreszcie dostaliśmy się do Kołobrzegu i na plaży pod latarnią poszliśmy spać. Uparłem się na nocleg na plaży ale zaczęło padać i musieliśmy nakryć się tropikiem od namiotu. Potem wszystko (łącznie z nami) było w piachu. Żeby nas nikt nie skroił ustaliliśmy warty po 2 godz. Z rana widok był taki:

[link widoczny dla zalogowanych]

Nocowaliśmy praktycznie 20 metrów od promu, w kolejce staliśmy praktyczne pierwsi:

[link widoczny dla zalogowanych]

O 6:00 odebraliśmy zarezerwowane wcześniej bilety i zaokrętowaliśmy się na pokładzie. Rowery trzeba było zestawić w jednym miejscu, zebrało się ich trochę:

[link widoczny dla zalogowanych]

Wszystkie rzeczy załoga poleciła zastawić w jednym miejscu, a jak wspomniałem nasze rzeczy bały całe ubabrane w piachu, nikt naszych sakw nie ośmielił się zawalić- mieliśmy do niech łatwy dostęp. (Obiecałem sobie, że opiszę ten patent).
O 7:00 katamaran Jantar wyglądający tak:

[link widoczny dla zalogowanych]

Wypłyną, a my zaczęliśmy korzystać z luksusów za 140zł (tyle kosztuje bilet w jedną stronę 120zł osoba i 20zł rower).
Powoli żegnaliśmy Polskę:

[link widoczny dla zalogowanych]

Płynęliśmy cztery i pół godziny. Obok nas na pokładzie zwaliła się jakaś udana para. Gość na początku miał okulary przeciwsłoneczne więc prócz dziwnych ruchów niczym się nie wyróżniał, ale jak zdjął okulary to normalnie myślę: „oszołom”. Takie miał szalone spojrzenie...Potem gdzieś poszli ale zostawili reklamówkę, to ja myślę: „no nie, terrorysta” i aż zajrzałem do tej reklamówki, żeby się upewnić czy tam jakiejś bomby nie ma. Nie było...Poszedłem więc popykać trochę fotek:

[link widoczny dla zalogowanych]

Po 4 godzinach zacząłem być lekko głodny, aż tu nagle na horyzoncie zaczęła majaczyć wyspa, zapomniałem o głodzie.

[link widoczny dla zalogowanych]

Dopłynęliśmy do Nexo gdzie obczyściliśmy bagaże i wrzuciliśmy na rowery. Pojechaliśmy do centrum, wyjęliśmy kasę z bankomatu, zaraz obok była księgarnia i kupiliśmy mapę wyspy (polskich nie polecam, lepiej kupić na miejscu taką biało granatową za 40koron) żeby się nie kręcić bez sensu. Potem jeszcze skoczyliśmy do informacji turystycznej i...szok! Infoturist wygląda jak księgarnia. Wchodzisz i widzisz rzędy półek, każda z nich ma napis informujący o języku leżących na niej informatorów. Wchodzisz, wybierasz mapki i informatory i wychodzisz. Wszystko pachnące i za free. Mieliśmy wydrukowane z neta informacje o atrakcjach- jak się kazało wszystko to było zbędne...
Głodni byliśmy już porządnie więc spojrzenie na mapę i najlepszym miejscem na posiłek wydał nam się park miejski. Pojechaliśmy i kolejny szok! Na wyspie park miejski wygląda jak u nas las. Była rzeczka i były drzewa, i pełno kaczek, które jak tylko wyjąłem chleb zleciały się całą chmarą(bałem się żeby tylko na mnie nie ruszyły bo by zabiły...). Na zdjęciu jakaś ćwiartka wszystkich szalonych duck-ów:

[link widoczny dla zalogowanych]

Przy śniadaniu (nota bene śniadanie- godz. 14:00) poczytałem informator w którym autorzy polecili do zwiedzania stary kościół w Nexo, ostatnio w kościele w ogóle dawno byłem, poszliśmy więc:

[link widoczny dla zalogowanych]

Było coś dla ducha, nadszedł czas na coś dla ciała. Udaliśmy się do supermarketu Kvickley. Ja zostałem z rowerami a reszta poszła na zakupy. Mieli kupić kilka butelek jakiegoś „chlańska” a wrócili po 2 godz. Mieli problem z zapłaceniem kartą. Ostatecznie wyszło na to, że zapłacili podwójnie, ale o tym potem.
Wypiliśmy i ruszyliśmy do miejsca naszego pierwszego noclegu (Aakirkeby ul. Gulbakkevejen). Po drodze mało nie zaliczyłem OTB. Powód? Przy ścieżkach rowerowych stoją takie budki:

[link widoczny dla zalogowanych]

W środku leżą owoce, warzywa, miód- dosłownie wszystko co okoliczna farma może zaoferować. Przy każdym towarze jest karteczka z ceną, a niżej skrzyneczka. Jedziesz, zatrzymujesz się, wybierasz coś i wrzucasz pieniądze do skrzyneczki. Nikt nie pilnuje, nie ma kamer, luster. MASAKRA. Naszła mnie wtedy taka myśl, że jakby takie coś postawić w Polsce to by zabrali towary, pieniądze i samą budkę też...
My nie kupiliśmy nic, ruszyliśmy dalej i pokierowani przez znaki(oznakowanie ścieżek rowerowych i noclegów- świetne) dojechaliśmy na miejsce. A tam? Stał sobie jeden, pomarańczowy, skromny namiocik z dwoma Paniami. Podszedłem i zaczynam:
-„Hi!” We are looking for somebody...
-„Dzień dobry”
-„Oooo...dzień dobry, szukamy właściciela...”
Tutaj warto napisać, że wyprawa miała być po kosztach i zdecydowaliśmy się na noclegi na tzw. „primitive camping” co znaczy nic innego jak kawał trawnika na namiot, jakaś ławeczka, latrynka i kran z zimną wodą. Jest to najtańszy z możliwych sposobów na nocleg na wyspie(20 koron za osobę), warto wyjaśnić, że nocleg na dziko jest surowo zakazany. Takie pole wygląda tak(to akurat ulokowane w lasku):

[link widoczny dla zalogowanych]

Informacja o zapłacie wisiała w latrynie...60 koron za trzy osoby za jedną noc. Zapłacić trzeba w najbliższym gospodarstwie. Znów brak kamer, psów i pilnowaczy. Czysta uczciwość. Słowo należy się też miłym paniom. Była to matka z córką (niezłą swoją drogą) z Tucholi, wprowadziły nas w obyczaje panujące na wyspie, a ja w zamian za to postanowiłem zaszpanować i wyregulowałem lasce(córce oczywiście) przerzutkę.
Na polu była jeszcze taka sieć, postanowiłem się zapajęczyć i złapać w sieć jakąś niezłą rowerzystkę, nic z tego...

[link widoczny dla zalogowanych]

W tak zwanym międzyczasie Onkel dostał sms-a...od sprzedawczyni z supermarketu gdzie miał problem z kartą. Pisała, że może się zgłosić po swoje pieniądze. Okazało się, że mimo komunikatu oznaczającego niepowodzenie transakcji, ta doszła do skutku i płacenie gotówką było zbędne. Odesłaliśmy wiadomość z podziękowaniem i informacją, że przyjedziemy w niedzielę.
Rano pojechaliśmy zapłacić za nocleg. Ponieważ to był dopiero początek naszej przygody na Bornholmie nie mieliśmy drobnych. Pani Lisa nie miała wydać z 200 koron i zamiast 60 wzięła od nas trzydzieści kilka. Taka uprzejmość mnie zabiła. RESPECT!
Mieliśmy już odjeżdżać dalej, ale przy gospodarstwie zauważyliśmy ciekawe świnki zrobione z rur, czego to ludzie nie wymyślą...

[link widoczny dla zalogowanych]

Kolejny przystanek to Aakierkeby, zajechaliśmy na rynek i zostawiwiwszy rowery przy ławce(nie zapięte!) poszliśmy zwiedzać miasto. W samym centrum stały gęsi:

[link widoczny dla zalogowanych]

a ten budynek za nimi to ekstra cukiernia. Co kupiliśmy pokażę potem.
Stały punk zwiedzania to oczywiście kościół- sam był nudny:

[link widoczny dla zalogowanych]

ale sklep rowerowy naprzeciwko całkiem, całkiem...
Jak obiecałem pokazuję co kupiliśmy słodkiego w mieście. Ta bułka którą trzymam(kupiona za 31koron) miała długość łokcia. Podzieliliśmy na pół i z Onkelem zjedliśmy. Była tak słodka, że przy końcówce myślałem, że zwrócę...

[link widoczny dla zalogowanych]

Zawartość żołądka zatrzymałem i spalałem podczas jazdy do muzeum motoryzacji. To muzeum to faktycznie prywatna kolekcja zajmująca trzy wielkie hale. Jak ktoś nie chce płacić 40 koron za wejście może sobie zrobić zdjęcie z takim mobilem:

[link widoczny dla zalogowanych]

My jednak zapłaciliśmy i poszliśmy pozwiedzać, a było co, patrzcie:
Pracownik miesiąca:

[link widoczny dla zalogowanych]

Pierwsze komórki (patrząc z perspektywy mojego Ericssona R310s mało się zmieniło):

[link widoczny dla zalogowanych]

Pierwszy kurier rowerowy:

[link widoczny dla zalogowanych]

Każdy rower to obowiązkowe sidło Brooks:

[link widoczny dla zalogowanych]

Nieśmiertelna kostka:

[link widoczny dla zalogowanych]

I gwóźdź programu Rolls Roys:

[link widoczny dla zalogowanych]

I ja w odbiciu jego zarąbiastej lampy:

[link widoczny dla zalogowanych]

Kiedy tak zachwycaliśmy się antykami zrobiło się trochę późno więc czas było ruszać na drugi nocleg (Ronne ul. Sursenkevej). Nie mogłem się powstrzymać przed wstawieniem ciekawego zdjęcia z trasy:

[link widoczny dla zalogowanych]

Przejechaliśmy jeszcze przez miejscowość Vestermarie znajdującą się na zachodzie(warto wspomnieć o Ostermarie- na wschodzie):

[link widoczny dla zalogowanych]

No i dojechaliśmy na miejsce. Pole mieści się w zarąbiastym ogrodzie przy domu właściciela. Było też miejsce na ognisko:

[link widoczny dla zalogowanych]

A info w kiblu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Kibel i umywalka były w garażu. Jak się wchodziło do kibla to rzucała się w oczy informacja (MASAKRA!) Myślałem, że się odleję ze śmiechu i czym prędzej siadłem:

[link widoczny dla zalogowanych]

Pobudka rano. Otwieram namiot a tu taki widok (gdzie ja jestem?):

[link widoczny dla zalogowanych]

Planowanie trasy zawsze przy duńskim radiu (leciała akurat transmisja z Olimpiady):

[link widoczny dla zalogowanych]

Ja już od rana hasałem jak nowonarodzony, a inni jeszcze nie wiedzieli jeszcze, że jasno jest:

[link widoczny dla zalogowanych]

Tak jak obiecałem, zdjęcie nowozakupionej kuchenki podczas gotowania wody na herbę do śniadania:

[link widoczny dla zalogowanych]

Gratis zdjęcie nowej taktycznej zapalniczki kupionej na wyjazd(sprawdziła się):

[link widoczny dla zalogowanych]

I jeszcze taktyczny SPORK, Spartan i kubek termiczny- gotowe do śniadanka:

[link widoczny dla zalogowanych]

Podczas śniadania odwiedziły nas koty gospodarza(mama i dwoje dzieci). Liczyły na resztki i nie przeliczyły się:

[link widoczny dla zalogowanych]

Staraliśmy się wyjechać rano, wyszło na 11:00 z powodu naprawy przedniego bagażnika w rowerze Onkela. Daliśmy jednak z łydy i na horyzoncie szybko pojawiło się Ronne. Zjazd do miasta to jest to:

[link widoczny dla zalogowanych]

Obowiązkowy punkt zwiedzania, kościół(zwróćcie uwagę na statek wiszący pod sufitem- takie wisiały w każdym odwiedzonym przez nas kościele). Kościół św. Mikołaja wzniesiony ku czci wszystkich zaginionych na morzu (potem jeszcze zobaczymy go z zewnątrz.):

[link widoczny dla zalogowanych]

Bardzo klimatyczne miejsce w Ronne to uliczka Vimmelskaftet z najmniejszym domem na wyspie:

[link widoczny dla zalogowanych]

oraz jedynym malunkiem „namurnym” na wyspie (nie widziałem żadnych graffiti- NIC! Prócz jakichś chamskich napisaów...”POLEN”- wstyd):

[link widoczny dla zalogowanych]

A takie flagi wiszą przy każdym dosłownie w domu, to się nazywa patriotyzm:

[link widoczny dla zalogowanych]

Jeszcze kilka widoków z tego klimatycznego miejsca:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ciekawa dekoracja:

[link widoczny dla zalogowanych]

I jeszcze jedna niegłupia:

[link widoczny dla zalogowanych]

A tu okno i bliżej niezidentyfikowane „coś”. Słowo o tych oknach, brak w nich jakichkolwiek zasłon czy firanek, idziesz sobie ulicą i widzisz sypialnię w domu, potem kuchnię. Pokoje pomalowane na biało, prosto urządzone, wszędzie porządek. Tam ludzie
mają ładne domy żeby je pokazywać, a nie tak jak u nas remontujesz i chowasz bo Ci zniszczą:

[link widoczny dla zalogowanych]

Na rynku Ronne gdzie właśnie idziemy:

[link widoczny dla zalogowanych]

Była fontanna gdzie woda leciała ze... ślimaków

[link widoczny dla zalogowanych]

Wspomniana przeze mnie uczciwość i brak kradzieży, tutaj ktoś sobie zostawił motor i kask obok, jak wróci to pewne że wszystko będzie leżeć na swoim miejscu:

[link widoczny dla zalogowanych]

A tutaj zostawione bez zapięcia rowery- nikt ich nie ukradnie „bo tak się po prostu nie robi” – powiedział mi jeden facet, kiedy zapytałem go czy się nie boi.

[link widoczny dla zalogowanych]

Już wracaliśmy po rowery gdy Onkelowi rzucił się w oczy znajomy kształt(harcerzami jesteśmy)- lilijka! Ale na hydrancie? No może...

[link widoczny dla zalogowanych]

I jeszcze jedna ciekawostka, dom Kleberga (ciekawe czy Pan/ Pani wie jak ważne nazwisko nosi?):

[link widoczny dla zalogowanych]

Latarnia morska w Ronne:

[link widoczny dla zalogowanych]

I jak obiecałem kościół św. Mikołaja z zewnątrz. Obok niego zostawiliśmy rowery:

[link widoczny dla zalogowanych]

Zwiedzanie Ronne zakończyliśmy na największej na Bornholmie informacji turystycznej (można skorzystać z Internetu za darmo). Ruszyliśmy do Hasle, ale po drodze skręciliśmy na plaże. Obiecałem sobie, że się wykąpię w duńskim Bałtyku, no musiałem:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ale patrzę a tutaj ostrzeżenie:

[link widoczny dla zalogowanych]

E tam, obiecałem sobie przecież:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


[link widoczny dla zalogowanych]

Woda ciepła, fale duże- to jest to. Dalej ścieżka rowerowa prowadziła ścieżką widokową i kurde...zasługuje na to miano. Jechaliśmy kilka metrów od morza. Jak widokowa to i widoki muszą być, proszę:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

I tak się przyjemnie jechało, aż do podjazdu. Podjazdu który „odpuszcza grzechy” 22%- masakra:

[link widoczny dla zalogowanych]

Podprowadzałem, podprowadzałem i myślałem, że się zwalę w gacie tak było ostro. Dotarliśmy jednak na szczyt:

[link widoczny dla zalogowanych]


I tutaj wyjaśnienie. Weszliśmy na skarpę Jons Kapel z której mnich Jon zrzucał niewiernych bornholmczyków. Niezły mnich...Mój rower na szczycie i jedna z tabliczek oznaczająca ścieżkę rowerową:

[link widoczny dla zalogowanych]

Trzeba było jedna jechać dalej, zjazd był ostry 14%. I tak zjeżdżałem i zjeżdżałem. Ręce mi już drętwiały od ściskania klamek i widzę białe kominy- wędzarnie!

[link widoczny dla zalogowanych]

Jak tu nie spróbować specjału wyspy! Bornholmer czyli wędzony śledź ze słonym masłem i ciemnym chlebem(po prawo) za 28 koron, po lewo makrela w papryce 37 koron.

[link widoczny dla zalogowanych]

Ale zjeść go? Tak ładnie wygląda...a jak pachnie!

[link widoczny dla zalogowanych]

Zdecydowaliśmy się zjeść, a jakiego kopa dał obrazuje kolejne zdjęcie, isostar się chowa:

[link widoczny dla zalogowanych]

Posileni i „na kopie” z łydy daliśmy do kolejnego pola namiotowego. Nietrudno znaleźć, miejsce klimatyczne- nieczynny kamieniołom. Za ciepłą wodę płaci się za minuty wykorzystania- 2min kosztują koronę. Darmowe za to są czajniki elektryczne.

[link widoczny dla zalogowanych]

Wyspani ruszyliśmy do jednej z większych atrakcji na Bornholmie- zamku Hammershus. Niestety, rowery trzeba zostawić na parkingu przed zamkiem, warto wspomnieć że ten znak na zdjęciu to jedyny zakazujący jazdy na rowerze na całej wyspie jaki widziałem:

[link widoczny dla zalogowanych]

No i zamek z daleka:

[link widoczny dla zalogowanych]

I od środka:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Zwiedzanie za darmo, w wielu miejscach stoją pulpity z informacjami dotyczącymi przeznaczenia poszczególnych pomieszczeń zamku (tekst po duńsku, angielsku i niemiecku).
Na zamku można też sobie spokojnie zjeść:

[link widoczny dla zalogowanych]

Będąc na wyspie nie mogliśmy też ominąć zwiedzania rotundy. Ta tutaj:

[link widoczny dla zalogowanych]

to akurat rotunda w miejscowości Olsker. Zwiedzanie 7 koron za osobę. Rotunda to taki okrągły kościół pełniący w razie konieczności także rolę obronną. Tak wygląda w środku:

[link widoczny dla zalogowanych]

I wszędobylski „podsufitowy” statek:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Przy każdym kościółku jest ołtarz, wszystko zadbane, trawniczki przystrzyżone, groby wypolerowane z ptaszkami:

[link widoczny dla zalogowanych]

A obok każdego nagrobka numery psalmów które śpiewamy za zmarłych:

[link widoczny dla zalogowanych]

Z Olsker odbiliśmy na wschód do wybrzeża aby zobaczyć ciekawe formacje skalne, na jedną sobie wlazłem:

[link widoczny dla zalogowanych]

Kolejne miasto na trasie to Gudhiem.

[link widoczny dla zalogowanych]

Miasto chyba najbardziej „uturystycznione” na całej spokojnej wyspie. W sklepach można płacić w zł(tylko banknoty i wydają w koronach). Jest tam taka restauracja gdzie płaci się chyba 100koron i żre do oporu (nie wiem dokładnie bo się pokłóciliśmy i nie doszliśmy do niej). A w lodziarni można kupić sobie największego loda świata. Rożek pół metrowej wysokości. Wszędzie pełno dzieciaków i kolorowych turystów, sfotografowaliśmy holendra:

[link widoczny dla zalogowanych]

Spotkaliśmy też pana z kicką(mam nadzieję że się nie obrazi za to zdjęcie)

[link widoczny dla zalogowanych]

I czym prędzej się zwinęliśmy. Na tym biwaku:

[link widoczny dla zalogowanych]

spędziliśmy dwie noce z przymusu. Jak zajechaliśmy na miejsce to ugotowaliśmy obiadokolację:

[link widoczny dla zalogowanych]

Potem poszliśmy spać, w nocy zaczęło padać. Wszystko byłoby ok. gdyby nie to że nie odpuściło do następnego dnia. W sumie padało bez przerwy 17 godz. Jak to się w górach określa kolokwialnie „dupówa”. Na szczęście miałem „Pana samochodzika” i jakoś czas zabijałem.

[link widoczny dla zalogowanych]

Fajny był taki restowy dzień...do wieczora. Wieczorem deszcz zmienił się w ulewę i zrobił nam powódź w namiocie (dziękowałem wtedy Crosso za sakwy DRY!). Musieliśmy uciekać do garażu właściciela pola namiotowego. Garaż był jedynym otwartym miejscem (znaczy bez drzwi- oni tam nie mają drzwi w garażach). Ugotowaliśmy sobie kaszę na kolację. Postawiłem miskę obok siebie, odwróciłem się po herbę a tu patrzę:

[link widoczny dla zalogowanych]

W mordę i po jedzeniu! Po kolacji- koty były dwa, dałem im się nażreć.
Gospodarzy nie było w domu więc poszliśmy spać zostawiając kartkę z wyjaśnieniem.

[link widoczny dla zalogowanych]

Rano wróciliśmy ma pole przegranej. Padać przestało, a my ułożyliśmy w sakwach rzeczy dzień wcześniej wrzucone tam na szybko.

[link widoczny dla zalogowanych]

Zwinęliśmy namiot który po ulewnie prezentował się jak „pół du** zza krzaka”

[link widoczny dla zalogowanych]

Ruszyliśmy w trasę- ostanią na wyspie ponieważ tego dnia mieliśmy prom powrotny do Polski. Wspominałem o świetnie oznaczonych ścieżkach rowerowych...nie wyraziłem się dobrze, są MEGA dobrze oznaczone, sami zobaczcie:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ja na OSTATNIEJ trasie:

[link widoczny dla zalogowanych]

I jeszcze jeden młyn tym razem typ „Koźlak”( o ile w holendrze tylko kopuła obraca się do wiatru to ten CAŁY się obraca wokół swojej osi) w miejscowości Svaneke.

[link widoczny dla zalogowanych]

Na pożegnanie wpierdzieliliśmy się w sam środek peletonu jadącego dookoła wyspy, jechali młodzi i starzy, wycinaki z wygolonymi łydami i staruszkowie na składakach.

[link widoczny dla zalogowanych]

Odstaliśmy swoje w kolejce:

[link widoczny dla zalogowanych]

Załoga rzuciła cumy:

[link widoczny dla zalogowanych]

I pożegnaliśmy krainę uczciwości i spokoju:

[link widoczny dla zalogowanych]

A za nami został tylko kilwater (kiepska pogada ruszyła za nami):

[link widoczny dla zalogowanych]

Pozostał nam tylko dzień powrotu pociągami do Łukowa, już planuję kolejną wyprawę. Dziękuję wszystkim którzy dotrwali do końca, czy to podczas wyprawy czy to przy czytaniu relacji...

Jeżeli kogoś interesuje nasza wyprawa w liczbach:

Dzień pierwszy:
Dst- 3km
V max- 27km/h

Dzień drugi:
Dst- 34km
V max- 38km/h
Dzień trzeci:
Dst- 27.7km
V max- 56km/h

Dzień czwarty:
Dst- 35km
V max- 52km/h

Dzień piąty:
Dst 38km
V max- 46km/h

Dzień szósty:
Dst- 24km
V max- 37km/h

Dzień siódmy:
Dst- 30km
V max- 49km/h

Dzień ósmy:
Dst- 1.5km
V max- 18km/h


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fenek




Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łuków

PostWysłany: Pią 18:38, 12 Wrz 2008    Temat postu:

Taaak to było, niektóre teksty w tej relacji mnie rozwalają xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LARWA<3




Dołączył: 21 Wrz 2007
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Larwowa

PostWysłany: Pon 20:28, 15 Wrz 2008    Temat postu:

heh
ale wam bylo fajnieee Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika




Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha mamy.

PostWysłany: Pią 22:36, 19 Wrz 2008    Temat postu:

początkowo zobaczyłam obszerność relacji i stwierdziłam, że otworzę notatnik i będę na bieżąco zapisywać komentarze. oto co z tego powstało:
czyj jest rower z flagą?
mało atrakcyjna.^^
tej plaży zazdroszczę.
aż tak kiepsko z angielskim, że panie zaczęły odrazu po polskiemu?xP
wyregulowałem lasce (córce oczywiście) przerzutkę. - jakoś dziwnie mi się to skojarzyło. źle ułożyły mi się słowa.^^
a propos świnek: 'oł, dżizas'.xD
na zdjęciu z gęsiami widać, że zaspokajasz potrzeby.
widoków zazdroszczę.
ten 'pan z kicką' intrygujący.xP
'załoga rzuciła cumy' - tak jakoś żeglarsko.^^
dziękuję za wyczerpującą wypowiedź - genialna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wilkolak




Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z podróży...

PostWysłany: Sob 12:22, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Dominiko:
1) Rower z flagą jest właśnie mój. Teraz już wygląda całkowicie inaczej ponieważ zmeniłem już ramę i mostek i sztycę podsiodłową-nie poznasz go jak będzie gdzieś stał w Wejherowie Smile)
2)"mało atrakcyjna"- gruba po prostu była...
3)Może faktycznie tak kiepsko mówię ale jak się potem dowiedziałem, zobaczyły flagę i od razu wiedziały- Rodacy.
4) Przynajmniej gęsi nie mają nic przeciwko mnie, więc korzystam...Very Happy
Proszę bardzo, trochę to twało ale wystękałem... - zapraszam na następną wyprawę za rok!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika




Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha mamy.

PostWysłany: Sob 18:06, 20 Wrz 2008    Temat postu:

może gdybyś się z nią bardziej zapoznał i wziął na dalszą wyprawę rowerem, to by schudła i byś nie musiał zaspokajać potrzeb gęsiami. xP

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wilkolak




Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z podróży...

PostWysłany: Nie 10:58, 21 Wrz 2008    Temat postu:

No nie wiem czy by się to opłacało... Ile ona mogłaby chudnąć? Z 9 miesięcy- i to nie pewne.Smile Skoro tyle miałbym się męczyć to ja już wolę gęsi...Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum harcerskie Strona Główna -> Ogłoszenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Army Design by mfs9 - Strik9
Regulamin